Na samym początku był las. Ogromny,ciemny,mroczny bezkres drzew,wyginających swoje gałęzie,żeby mnie dosięgnąć. Korony skutecznie zasłaniały niebo,nie widziałam księżyca,aczkolwiek czułam,że jest pełnia. Inaczej by nas tu nie było. Mnie i tego,który mnie ścigał. A raczej - tego.
Wilkłak. Wielkością dorównuje niedżwiedziowi,ale tylko kiedy stoi na dwóch łapach. Co niestety,potrafi. Ma czarnoburą sierść,wściekle żółte oczy,i biega lepiej,niż gepard. I,co najgorsze,poluje na mieszańców. Czyli na takich,jak ja.
Bo jestem mieszańcem - pół wampirem,pół fantomem. I posiadam paranormalną moc. Na przykład:gadam z umarłymi,potrafię przywołać dowolny żywioł w dowolnej chwili,i inne. Ale mam jedną niezwykle ważną ułomność:nie jestem nieśmiertelna,no,i mam ludzkie ciało,co oznacza,że męczę się w miarę typowym ludzkim tempie.
Jak wtedy. Paliło mnie w boku,a w gardle rosła gula. Biegłam,ile sił w nogach,a do uszu dolatywał psi warkot. Słyszałam,jak gna w moją stronę,podczas gdy mi samej brakowało sił.
Jeszcze tylko kilka kilometrów dzieliło mnie od świątyni Wiedżm z 6 klanu. istniało ryzyko,że nie dotrę tam,bo wilkłak mnie dorwie i rozszarpie,albo,co gorsze,powlecze do Tartaru,do Potępieńca. A wtedy już po mnie.
Musiałam zmylić trop. Tylko,jak? Wiem! Butelka z krwią mojej siostry. Helena zmarła na raka miesiąc temu,ale czarownice postarały się o jej krew dla mnie. Teraz rozlałam ją po drzewach,mchach i krzewach,po czym odrzuciłam buteleczkę daleko w bok. Skoczyłam na drzewo(dzięki bogom za wampirzą zręczność) i czekałam,mamrocząc zaklęcie:misericordiasaklantomontozmadelich,misericordiasaklantomontozmadelich,....
Wreszcie nadszedł. Węszył chwilę,po czym pognał w kierunku rzuconej przeze mnie butelki. Odczekałam kilka sekund,zeskoczyłam i pognałam ku świątyni.
Wreszcie dostrzegłam zarys budynku,jego dach,ściany polane wodą święconą,i okna porysowane przez gruboziarnistą sól. Poczułam radość - jeszcze tylko kilkanaście metrów i już mogła odetchnąć.
Wtem rozległ się wściekły skowyt - oho,wydać już się zorientował. Przyspieszyłam,a w oddali ziemia zadudniła od susów zwierzęcia. Zawył i rzucił się na mnie. Wgryzł się w nogę,aż z trudem stłumiłam krzyk. Odepchnęłam go - poleciał na drzewo. Podniosłam się i skierowałam strumień ognia w jego stronę. Cios przysmażył mu ciało,aż zobaczyłam kość i zwęglone strzęp mięśnia. Zebrało mi sie na mdłości,ale odwróciłam się i korzystając z chwilowej niedyspozycji przeciwnika,pobiegłam ku domowi. Zawył żałośnie,podczas gdy mi zostało kilka metrów,może 5,by dosięgnąć drzwi.
W oknie zapaliło się światła,komin budził się do życia.
Czułam rozdzierający ból w nodze i smród spalonego cielska i psiej sierści. Spojrzałam na nogę - dżinsy były w strzępach,podobnie mięśnie i skóra,krew spływała po nodze i zostawiała ślad na trawie,ponadto mogłam dostrzec kość. Pojawiły się mroczki przed oczami.
Kolejny skowyt,kolejny sus. Odgrodziłam się od potwora murem z kamienia,mimo,iż moje moce były praktycznie na wyczerpaniu. Plus do tego bałam się,jak jasna cholera. Ale to akurat nie było nic nowego.
Uchyliły się drzwi,minimalnie,ale jednak. Wytężyłam wszystkie siły,wilkłak tak samo i skoczyłam do drzwi,z impętem przez nie wpadając. Stwora odstraszyła wgryziona w ściany woda święcona i sól w oknach. Przeleciałam kilka metrów po podłodze,i uderzyłam w kominek. Zakręciło mi się w głowie,zobaczyłam gwiazdy. Rwący ból w nodze,strach,kłucie w boku i gardle sprawiły,że ledwo usłyszałam zdumiony okrzyk wiedżm:,,Eliz!'',już osunęłam się na podłogę(która cuchnęła od wszelakiej krwi,wykorzystanej do różnych woodo) i urwał mi się film.
Pamiętaj, ze wszystko co tu jest należy do nas, a jeśli nie to piszemy o tym. Prosimy - nie kopiuj naszych opowiadań, ani żadnych innych tekstów i obrazów. Wszystkie materiały posiadają prawa autorskie! Uszanuj nasze zdanie.
czwartek, 30 maja 2013
piątek, 10 maja 2013
Dobra,wreszcie! Mogę tu pisać,w końcu!
Jestem 3 z twórczyń tego bloga. Prowadzę też dwa inne blogi,ale o tym będę może pisać kiedy indziej...
Ten blog jest o naszych snach(moich,Łuczniczki i Uli). Dam sobie głowę uciąć,że będziemy tu też pisać o naszych prywatnych sprawach,albo o marzeniach,a nie tylko o snach,bo,wiadomo,człowiek nie zawsze pamięta,co mu się śniło.
Jako ciekawostkę dodam,że istoty rozumne zawsze mają sny,tyle,że nie zawsze je pamiętają.
I ode mnie na razie tyle.....
Jestem 3 z twórczyń tego bloga. Prowadzę też dwa inne blogi,ale o tym będę może pisać kiedy indziej...
Ten blog jest o naszych snach(moich,Łuczniczki i Uli). Dam sobie głowę uciąć,że będziemy tu też pisać o naszych prywatnych sprawach,albo o marzeniach,a nie tylko o snach,bo,wiadomo,człowiek nie zawsze pamięta,co mu się śniło.
Jako ciekawostkę dodam,że istoty rozumne zawsze mają sny,tyle,że nie zawsze je pamiętają.
I ode mnie na razie tyle.....
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)